Wyjeżdzając z Salamanki wymyśliłyśmy z Jolą ze chcemy jechac razem. Był wczesny wieczór a do przejechania.....
Na stacji benzynowej złapałyśmy mercedesa prosto do celu, Panowie niestety nic juz nie złapali bo zamknęli im stacje:)
My dotarłyśmy na miejsce, rozbiłyśmy namiot za murami miasteczka i poznałyśmy dwóch Hiszpanów: Jezusa i....tego drugiego:)
Smiesznie bylo, nauczyłam się jak jest oko i nos po hiszpańsku:))